Zamach na dyrektora Huty Blachownia
Przed Wielką Wojną czasy w Blachowni były bardzo niespokojne. Robotnicy walczyli o swoje prawa z rosyjskimi zaborcami i niemieckimi zarządcami Huty, często przy użyciu broni. Po odzyskaniu niepodległości wydawało się, że sytuacja robotników poprawi się. Niestety, również po wojnie pracownicy Huty Blachownia byli zmuszeni do urządzania protestów i strajków. W czasopiśmie Rzeczpospolita z 1923 roku możemy przeczytać o drastycznych środkach, które stosowali w walce o poczucie sprawiedliwości. Gazeta opisuje zamach na dyrektora Huty. Dyrektor powracał wraz z małżonką z Częstochowy do Blachowni. Ich powóz został ostrzelany, na szczęście nikt nie ucierpiał. W artykule znajdziemy wyjaśnienie, że mogła być to zemsta za zwolnienie części robotników po jednym ze strajków.
Zamach na dyrektora huty. – Na drodze wiodącej od szosy do wsi Blachownia pod Częstochową, dokonano zbrodniczego zamachu na inżyniera Kołakowskiego i dyrektora huty „Blachownia”, który wraz z żoną jechał powozem z Częstochowy do Blachowni. Skrytobójcy dali trzy strzały w stronę powozu. Kule przestrzeliły koc i kożuch, któremi małżonkowie Kołakowscy mieli okryte nogi. Zamachu dokonano prawdopodobnie z zemsty za wydalenie części robotników po ostatnim strajku.
Źródło:
Rzeczpospolita, nr 42 z 16 lutego 1923 roku
Antoni Kamieński, Brauningi, Duch-Rewolucjonista: szkice z lat minionych 1905-1907 (ilustracja)