okolice BlachowniXX wiek

Tajemnice kapliczki na Stradomiu

Poszukując dawnych historii Blachowni i jej najbliższych okolic, często zdarza mi się przypadkowo znaleźć materiały i zdjęcia całkiem niesamowite. Jednym z takich zdjęć jest fotografia kapliczki znajdującej się w Częstochowie. Z opisu zdjęcia wynikało, że przedstawia kapliczkę przy drodze z Częstochowy na Herby i pochodzi z ok. 1900 roku. Mogło się wydawać, że to kapliczka z Kawodrzy Dolnej. W oczekiwaniu na przesyłkę, poszukałem informacji o kapliczce z Kawodrzy. Historię kapliczki opisał Pan Krzysztof Robert Błaszczyk na swojej stronie na FB, którą szczególnie polecam osobom interesującym się historią. Kapliczka powstała prawdopodobnie po tragicznych wydarzeniach z roku 1908, kiedy to od iskry z lokomotywy spłonęła doszczętnie szkoła i kilka gospodarstw domowych. Poświęcona została w 1911 roku.

Po otrzymaniu przesyłki, pierwszy rzut oka na fotografię pozwolił na jej rozpoznanie. Okazało się, że to nie kapliczka w Kawodrzy, a stara kapliczka, która znajduje się na skrzyżowaniu ul. Sabinowskiej i ul. Piastowskiej w częstochowskiej dzielnicy Stradom. Nie znany jest niestety autor zdjęcia i data jego powstania. Na powiększeniu zdjęciu na wieżyczce można dopatrzyć się daty 1900, więc fotografia może być nieco późniejsza, ale możliwe jest, że właśnie w tym roku zabytek ten przechodził remont bądź wtedy zyskał ową wieżyczkę. Przednia elewacja budowli jest jakby przystrojona. Co ciekawe, figura znajdująca się w niszy przedniej ściany nie przypomina tej dzisiejszej, ciężko rozpoznać na powiększeniu czy to św. Florian, tylko wcześniejsza figura, czy też inny święty. W każdym razie wydaje się bardziej masywna i zajmuje prawie całą wnękę.

Krzyż stoi idealnie w tym samym miejscu, jednak za krzyżem kolejna niespodzianka: widoczne są budynki murowano-drewniane. Trudno rozpoznać przeznaczenie tych zabudowań. Przed kaplicą widać płotek, którego dzisiaj, jak i samych budynków, próżno szukać. Z prawej strony zdjęcia widzimy dzisiejszą ulicę Piastowską. Strój osób stojących i brak liści na drzewach może wskazywać na początkowe miesiące roku. Wcześniej, w żadnej publikacji nie widziałem tego zdjęcia, więc temat częstochowskiej kapliczki bardzo mnie zainteresował.

Co można znaleźć w Internecie na temat kapliczki? Większość źródeł podaje informacje o tym obiekcie z Almanachu Częstochowy z roku 2002 i tekstu tam zamieszczonego przez Pana Tadeusza Starczewskiego pt. Przekaz o kapliczce na Stradomiu. Historia tam zawarta sięga do czasów powstania styczniowego i skarbu narodowego, który właśnie tam został ukryty przez walczących Polaków. Złoto i kosztowności zostały schowane do trumienki dziecięcej i zakopane. Po latach zsyłki na Syberii powrócił jeden z powstańców, by odnaleźć zakopany skarb. Jedna z rodzin tam mieszkających zaprosiła byłego powstańca do domu na kolację, częstując go alkoholem. Ten zaś podpity opowiedział o celu swojej wizyty. W nocy, gdy spał upojony trunkiem, rodzina wykopała i skradła depozyt. Rankiem, po otrzeźwieniu, Sybirak zauważył, że kosztowności zostały wykopane, została jedynie dziura w ziemi. Załamany i jednocześnie mocno zdenerwowany padł na kolana zwracając się w stronę Jasnej Góry i zaczął się modlić o ukaranie złodziei. Rodzina nie cieszyła się długo bogactwem, wszyscy jej członkowie zaczęli tracić wzrok. Aby zdjąć klątwę i przeprosić Boga, za ukradzione pieniądze postanowili ufundować kapliczkę. Według tej legendy wzniesiono ją w roku 1900.

To nie jedyna historia tej kapliczki, jej dziejami zainteresowała się również Gazeta Wyborcza, w artykule pana Michała Hyry z 13 września 2015, oprócz powyższego zapisu, jest przedstawione równie ciekawe opowiadanie czytelniczki gazety. Z przekazanych przez kobietę informacji wynika, że na przełomie XIX i XX w. przy ul. Kosynierskiej działała karczma z miejscami noclegowymi dla podróżnych. Pewnej nocy karczmę ogarnął pożar, jednak nikt podczas pożogi nie ucierpiał. Właściciele i pątnicy, którzy tam nocowali, postanowili za uratowanie życia zbudować kaplicę. Historia o pożarze mogłaby wytłumaczyć obecność figury św. Floriana.

Obie historie wydają się jak najbardziej prawdziwe. Pierwsza ze względu na datę na wieżyczce, druga ze względu na figurę św. Floriana. Ale jest też i trzecia wersja legendy tego miejsca, którą można znaleźć na stronie www.stradom.czest.pl. Wpis pana Mateusza Idczaka mówi o zarazie cholery, która w początkach XX wieku zbierała swe okrutne żniwo. Zaraza zakończyła swe działanie właśnie na skrzyżowaniu ul. Piastowskiej i ul. Sabinowskiej, a wdzięczni za ocalenie ludzie zbudowali kapliczkę. Portal podaje, że to nie jedyna tajemnica tamtego miejsca i krąży wśród mieszkańców legenda o skarbie zatopionym podczas potopu szwedzkiego w pobliskim stawie.

Kolejna, już czwarta historia mówi, że kapliczka mogła zostać zbudowana w 1885 roku w miejscu, gdzie w XVIII wieku stał drewniany, niewielki kościół.

Wersję tę podaje wcześniej cytowana Gazeta Wyborcza, na podstawie rozmowy z nieżyjącą już Zofią Rozanow – historykiem sztuki. Teoria ta mówi, że kapliczek, takich jak ta na Stradomiu, było więcej, a ich zadaniem było wyznaczanie granic miasta.

Ostatnia najbardziej dokładna historia, pochodząca ze strony localprayers.com mówi, że kapliczka została zbudowana w 1885 roku na miejscu XVIII w. kapliczki drewnianej. Założycielem jej i administratorem była Adrian Skrzypczak. W pobliżu znajdowała się nieistniejąca karczma Graninga, na terenie majątku Bogusławskich. Sam Bogusławski był fundatorem i projektantem tej budowli, a budowniczymi pracownicy zatrudnieni w majątku. Ołtarz został ufundowany przez mieszczanina Andzorga za pieniądze zdobyte w czasie wojny japońskiej. Sygnaturkę dobudowano 1900 roku. Na początku XX wieku małżeństwo Kostrzewskich wystawiło krzyż przed kapliczką. W 1945 roku nad wejściej do kapliczki została umieszczona figura Św. Floriana wykonana przez Floriana Mazura w 1929 roku. Płotek został rozebrany w 1970 roku.

Wszystkie opisane historie wydają się bardzo prawdopodobne, może nawet wszystkie są prawdziwe i trzeba je połączyć w logiczną całość. Może w odkryciu tej zagadki pomoże powyższe zdjęcie i ktoś z Was dopatrzy się jakiś interesujących szczegółów. Ciekawe, czy kiedyś kapliczka zdradzi wszystkie swoje tajemnice…

Myślę, że po takiej dawce wiedzy warto odwiedzić murowaną kapliczkę na Stradomiu, która ma tak niesamowitą historię, nawet jeśli są to tylko legendy. Oczywiście, jeśli znajdziecie jakieś nowe informacje o tym miejscu, to zapraszam do podzielenia się nimi na łamach mojej strony.